Każdy ogród botaniczny jest miejscem magicznym.
Przyznacie, że jest w nim ta aura tajemniczości i niezwykłości – starożytne receptury, dziwaczne ingrediencje, niespotykane zioła, fiolki, flaszeczki, instrumenta…
A gdy na dodatek taki ogród powstaje jako ogród społeczny, inspiruje podwójnie.
Zaczynamy od londyńskiego ogrodu Urban Physic Garden i dzieje się to z trzech powodów:
-
Powstał nie w ziemi, lecz w skrzyniach – co po raz kolejny pokazuje, że ogród da się wcisnąć dosłownie wszędzie
-
Mimo, że społeczny – jest tematyczny – w tym wypadku leczniczy, magiczny, botaniczny
-
Dzięki pomysłowości i pięknemu projektowi osiągnięto spektakularny rezultat, który jak się wydaje znacznie przewyższa poniesione koszty. Innymi słowy wykonanie go nie było tak drogie, jak wskazywałby na to efekt końcowy.
Ogród botaniczny a sprawa polska…
Co tu kryć – zazdrość jest, bo w Polsce chyba o takich projektach nikt nie słyszał, o wykonaniu nie wspominając.
Tymczasem, jak się okazuje, MOŻNA.
{Aktualizacja: Zamiast tego znaleźliśmy projekty prywatne, gdzie właściciele udostępniają swoje ogrody dla ludzi (m.in. Ogrody Kapiasa i Ogród Kasi i Andrew Bellingham) }
Trzeba mieć „tylko” wiedzę z zakresu botaniki, fantazję i wsparcie społeczności lokalnej – przez co rozumiemy nie tylko mieszkańców uwijających się w pocie czoła, ale również realne WSPARCIE WŁADZ MIASTA i DZIELNICY.
Powinniśmy się inspirować i upowszechniać tego rodzaju projekty w społecznej świadomości. Może kiedyś nie będą budziły takiego zdumienia i wiecznie tej samej, przewidywalnej jak zdarta płyta reakcji „nie da się” i „nie ma na to pieniędzy”.
Bo właśnie „się dało”.
Jeśli się udało stworzyć społeczny ogród botaniczny w Londynie, równie dobrze można to zrobić i u nas.
W końcu polskie miasta to nie Szpicbergen, albo Mars…
Poniższe zdjęcia mówią same za siebie…
TAK BYŁO:
Ogród społeczny bez wolontariuszy po prostu NIE istnieje
Kolejne etapy budowy:
I EFEKT KOŃCOWY 🙂
Pięknie, prawda? 🙂